To są pytania, na które nie oczekuję odpowiedzi, te odpowiedzi znam, a nawet gdybym ich nie znał, to i tak by mnie nie interesowały, jak zresztą i pytania.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi; i jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to, niestety, mój obowiązek.
Zrozumieliście?
Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss.
Zrozumieliście?